sobota, 23 czerwca 2012
czwartek, 14 czerwca 2012
Egipt. cz.1 Kuchnia egipska- śniadanie
Blog z założenia miał być także o Egipcie- jedzeniu, zwyczajach, tradycjach itd., ale jak widać jeszcze żaden wpis z tej tematyki się nie pojawił. Dlaczego? Uwierzcie, że kilka razy zaczynałam pisać na któryś z tematów i gotowałam się w środku, post stawał się coraz bardziej subiektywny wręcz momentami agresywny (!) i odpuszczałam. Jestem od 3 miesięcy w Polsce, mam nadzieję że emocję chociaż trochę opadły, głowę mam zimniejszą i będę w stanie napisać coś, co ma ład i skład. Zaczniemy spokojnie, choć bardzo pikantnie- dziś o kuchni egipskiej!
1. Kuchnia egipska.
Chyba trzeba zacząć od tego, że nie spotkałam "prawdziwego" jedzenia egipskiego w żadnym hotelu! To, co je się na co dzień w egipskim domu jest bardzo dalekie od wszystkich specjałów hotelowych.
Kuchnia egipska opiera się na przyprawach- po pierwsze chilli, ale także kolendra, kminek, tymianek i cynamon. Jeśli chodzi o warzywa to ciągle mam wrażenie, że najważniejsza jest cebula! Krewetki, ziemniaki, kurczak, wszelakie marynaty nie obejdą się bez naprawdę sporych ilości cebuli. Owoce to głównie pomarańcze, mandarynki, banany, truskawki- ku mojemu zdziwieniu baaaardzo rzadko jabłka, są drogie i mało popularne.
Przykładowe śniadanie Egipcjanina wygląda następująco:
- foul, czyli odmiana bobu znana w Polsce jako bobik (uprawiana pastewnie), z dodatkiem tahiny (pasta sezamowa), oleju, czosnku i chili. W każdym regionie foul wygląda trochę inaczej- w wersji jak na zdjęciu zjecie m.in. w Aleksandrii, natomiast w Kairze foul bardziej przypomina pastę, a bobik jest rozgnieciony.
-ta'amiyya (falafel), czyli małe kotleciki z bobu smażone w głębokim tłuszczu. Występuje w różnych wersjach- małych kulkach lub kotletach wielkości polskich mielonych z pastą z papryczek chili w środku. Zdecydowanie jedna z najsmaczniejszych potraw w Egipcie! Ta'amiyya występuje solo, ale jest też składnikiem pysznej kanapki Dynamite (egipski chleb "nadziany" foul i ta'amiyya)- ślinka mi cieknie!
-aish, czyli egipski chleb. Placki znane są u nas jako chleb pita, jednak różnią się smakiem. Według mnie najlepszy aish jest w Kairze (odpowiednia mieszanka różnych mąk), najgorszy- w Aleksandrii (pszenny z białej mąki). Chleb jest podstawą śniadania. Pycha!!!
- mesh, czyli rodzaj egipskiego sera. Jest to stary. przeterminowany, mocno solony twaróg wymieszany z papryką chilli, pomidorami, solą itd., zostawiony na kilka dni w szczelnie zamkniętym opakowaniu. Jest to obrzydliwe i śmierdzi, a podobno im starszy tym lepszy... Miałam o tym nie pisać, ale mąż mi zarzucił że pominęłam ;) Nie ma zdjęcia ale uwierzcie, że to dla Was lepiej!
Wszystkie te specjały kupuje się od ulicznych sprzedawców. 10 sztuk chleba kosztuje ok 5 LE (czyli ok. 2,50 zł), 7 sztuk ta'amiyyi czy porcja foul to koszt ok. 3 LE (1,50zł). Jako dodatki na egipskim stole lądują pikle (marchewka, rzodkiewka, oliwki, limonki), świeże ogórki i pomidory, słony biały ser i jajecznica. W Egipcie nie ma też tradycji kanapek, każda potrawa jest na osobnym talerzu, odrywa się kawałek chleba i nabiera to, na co ma się ochotę lub rozrywa chlebek i w środek wkłada dodatki. Poniżej kilka zdjęć z sieci, niestety nie mam własnych.
Uliczny sprzedawca foul, http://yasmineomar.blogspot.com/
Egipska kanapka z foul i pikle, http://flickrhivemind.net/Tags/fuul/Timeline
Sprzedawca foul (potrawa przechowywana jest w dużych dzbanach i wyciągana długą chochlą)
http://hiwar.dedi.org.eg/highlight/struggling-for-a-better-life/
W następnym odcinku- obiadokolacja. Zapraszam!
1. Kuchnia egipska.
Chyba trzeba zacząć od tego, że nie spotkałam "prawdziwego" jedzenia egipskiego w żadnym hotelu! To, co je się na co dzień w egipskim domu jest bardzo dalekie od wszystkich specjałów hotelowych.
Kuchnia egipska opiera się na przyprawach- po pierwsze chilli, ale także kolendra, kminek, tymianek i cynamon. Jeśli chodzi o warzywa to ciągle mam wrażenie, że najważniejsza jest cebula! Krewetki, ziemniaki, kurczak, wszelakie marynaty nie obejdą się bez naprawdę sporych ilości cebuli. Owoce to głównie pomarańcze, mandarynki, banany, truskawki- ku mojemu zdziwieniu baaaardzo rzadko jabłka, są drogie i mało popularne.
Foul, źródło |
Przykładowe śniadanie Egipcjanina wygląda następująco:
- foul, czyli odmiana bobu znana w Polsce jako bobik (uprawiana pastewnie), z dodatkiem tahiny (pasta sezamowa), oleju, czosnku i chili. W każdym regionie foul wygląda trochę inaczej- w wersji jak na zdjęciu zjecie m.in. w Aleksandrii, natomiast w Kairze foul bardziej przypomina pastę, a bobik jest rozgnieciony.
Ta'amiyya czyli Falafel, źródło |
Aish, egipski chleb źródło |
-aish, czyli egipski chleb. Placki znane są u nas jako chleb pita, jednak różnią się smakiem. Według mnie najlepszy aish jest w Kairze (odpowiednia mieszanka różnych mąk), najgorszy- w Aleksandrii (pszenny z białej mąki). Chleb jest podstawą śniadania. Pycha!!!
- mesh, czyli rodzaj egipskiego sera. Jest to stary. przeterminowany, mocno solony twaróg wymieszany z papryką chilli, pomidorami, solą itd., zostawiony na kilka dni w szczelnie zamkniętym opakowaniu. Jest to obrzydliwe i śmierdzi, a podobno im starszy tym lepszy... Miałam o tym nie pisać, ale mąż mi zarzucił że pominęłam ;) Nie ma zdjęcia ale uwierzcie, że to dla Was lepiej!
Wszystkie te specjały kupuje się od ulicznych sprzedawców. 10 sztuk chleba kosztuje ok 5 LE (czyli ok. 2,50 zł), 7 sztuk ta'amiyyi czy porcja foul to koszt ok. 3 LE (1,50zł). Jako dodatki na egipskim stole lądują pikle (marchewka, rzodkiewka, oliwki, limonki), świeże ogórki i pomidory, słony biały ser i jajecznica. W Egipcie nie ma też tradycji kanapek, każda potrawa jest na osobnym talerzu, odrywa się kawałek chleba i nabiera to, na co ma się ochotę lub rozrywa chlebek i w środek wkłada dodatki. Poniżej kilka zdjęć z sieci, niestety nie mam własnych.
Uliczny sprzedawca foul, http://yasmineomar.blogspot.com/
Egipska kanapka z foul i pikle, http://flickrhivemind.net/Tags/fuul/Timeline
Sprzedawca foul (potrawa przechowywana jest w dużych dzbanach i wyciągana długą chochlą)
http://hiwar.dedi.org.eg/highlight/struggling-for-a-better-life/
W następnym odcinku- obiadokolacja. Zapraszam!
wtorek, 12 czerwca 2012
EURO 2012 Półwysep Iberyjski, cz. II Portugalia!
Pora na drugą i ostatnią część Półwyspu Iberyjskiego. Czas na Portugalię, moją ukochaną drużynę i jedyną sytuację kiedy kibicuję Cristiano Ronaldo :D
KROK PO KROKU:
1. Pokrywamy powiekę białą kredką, która posłuży nam jako baza oraz podbije kolory. Nakładamy na całą powiekę i rozcieramy delikatnie palcem.
2. Od wewnętrznego kącika do mniej więcej 3/4 powieki nakładamy czerwony matowy cień.
3. W załamaniu powieki nakładamy trawiastozielony, matowy cień i rozcieramy do wewnętrznego kącika. W zewnętrznym delikatnie blendujemy, aby zieleń połączyła się z czerwienią. Zieloną kredką zaznaczamy dolną powiekę i linię wodną.
4. Przy górnej linii rzęs rysujemy cienką kreskę zieloną kredką i delikatnie rozcieramy zielonym satynowo-metalicznym cieniem.
5. Na koniec zaznaczamy brwi i tuszujemy rzęsy. Włala :D Make up gotowy!
Lista użytych kosmetyków:
* biała kredka Inglot Soft Precision Eyeliner 31
* czerwony matowy cień Inglot nr
* zielony matowy cień Inglot (numerek się zgubił)
* zielona kredka do oczu Ushas
* zielony satynowo-metaliczny cień Inglot
* tusz do rzęs Maybelline Colossal Volum' Express czarny
Jeśli macie pomysł na inny makijaż w klimacie EURO i nie tylko, piszcie! Czekam na Wasze komentarze!
EURO 2012 Półwysep Iberyjski, cz. I Hiszpania
Zimno, mokro, pada i beznadzieja. Jestem trochę zdołowana i szczerze mówiąc pozbawiona nadziei na lepsze jutro. Dobrze, że chociaż mamy Euro a już niedługo Olimpiada! :) Z tej okazji postanowiłam zmalować euro-oko. Na blogach i youtubie pokazało się mnóstwo makijaży dla kibicek Polski, jest czym się inspirować. Dlatego ja postawiłam na moje dwie ulubione drużyny, Hiszpanię i Portugalię. Zaczynamy więc dwuczęściową serię pt. Półwysep Iberysjki, na pierwszy ogień Espana!
*lista użytych kosmetyków na dole!
KROK PO KROKU:
1. Całą górną powiekę pokrywamy białą
kredką, rozcieramy.
2. 3/4 powieki od wewnętrznego kącika do zewnątrz pokrywamy żółtym matowym cieniem.
3. Zewnętrzny kącik oka pokrywamy czerwonym matowym cieniem. Ja użyłam aplikatora, sprawdza się najlepiej przy takich kolorach i matowym wykończeniu- daje o wiele bardziej intensywny efekt niż pędzelek!
4. Przy górnej linii rzęs rysujemy czarną kreskę.
5. Na dolnej powiece przy linii rzęs rysujemy cienką czerwoną kreskę, a tuż poniżej żółtą (przy użyciu tych samych cieni). Linie wodną zaznaczamy białą kredką.
6. Następnie tuszujemy górne i dolne rzęsy.
7. Przyciemniamy brwi, a pod łuk brwiowy nakładamy kremowy matowy cień.
Lista użytych kosmetyków:
* biała kredka Inglot, Soft Precision Eyeliner 31
* żółty matowy cień Miyo Sunrise n. 27
* czerwony matowy cień Inglot (numer się zgubił)
* czarny żelowy Eyeliner z Essence
* kremowy matowy cień Essence, nr. 22 Blockbuster
* tusz do rzęs Maybelline Colossal Volum' Express czarny
Chyba można ten makijaż podciągnąć też pod reprezentację Niemiec której nie cierpię i nie polecam :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)